piątek, 17 lutego 2012

Cyrk na weselu

To jedna z tych zabaw, w które ludzie lubią się bawić, nawet jeśli dobrze ją znają i nawet jeśli wielokrotnie się w nią już bawili. To tak jak z kalamburami, w które grać możesz wielokrotnie. Zmiana ludzi, a czasem nawet tylko kontekstu jest wystarczającym motywem, by się w nią pobawić.

Cyrk wytwarza dużo emocji. Element konkurencyjności (to zasadnicza wyższość tej zabawy nad powszechnie znaną - której swoją drogą nigdy nie organizowałem ;) - karetą), wprowadza silny dynamizm i silną motywację. Goście naprawdę solidnie zasuwają starając się wygrać z analogiczną postacią z drużyny przeciwnej.

Zabawa jest przednia! Radość mają zarówno Ci, którzy się bawią, jak i Ci (a czasem Ci przede wszystkim), którzy na to patrzą.

Są wodzireje, czy animatorzy zabaw, którzy sugerują nie wprowadzać elementu rywalizacji do zabawy. Zdecydowanie nie popieram takiego podejścia. Oczywiście jak najbardziej zabawy pozbawione elementu rywalizacji bywają fajne i wiele z nich da się z powodzeniem i sukcesem wprowadzić na weselu. Nie zmienia to jednak faktu, że zasadniczo, generalnie i niemalże z natury mężczyźni lubią rywalizację. I im bardziej zależy nam na tym, aby właśnie oni się w zabawę zaangażowali, tym bardziej powinniśmy tę rywalizację dopuszczać do głosu.

Świadomość, że zmagamy się z kimś, że próbujemy kogoś pokonać, bardzo wzmacnia lub bardzo szybko tworzy więzi pomiędzy mężczyznami. Paradoksalnie też, tworzy je pomiędzy mężczyznami z przeciwnych drużyn, jeśli posiadają oni elementarny szacunek, do innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz