piątek, 17 lutego 2012

Stasiu na weselu raz jeszcze

Tu mamy inną odsłonę tańca przedstawianego wcześniej. Na pokładzie jeden wodzirej. Nieco lepiej widać zachowanie się gości.

Osobną rzeczą w nauce gości tańca, czy po prostu w tańczeniu z nimi jest to, co robi się wcześniej. W tym też zdaje się cała sztuka wodzirejska, by rzeczy działy się możliwie łagodnie, płynnie, by jedno wynikało z drugiego, a ewentualne zmiany kierunku, były świadomymi rozwiązaniami, zdecydowanie i w sposób niepozostawiający wątpliwości dokonanymi.

Na ile pamiętam kontekst tego wesela, goście ustawiali się w stosowne szeregi jeszcze w połowie tego, co działo się wcześniej. Co zaś się działo? Hmm, pozostanie to jeszcze na ten moment tajemnicą. Zdaje się, że choć są to rozwiązania niezwykle proste stanowią ciągle niezmiennie klucz do sukcesu niemalże każdej podwójno-skrzydlatej tanecznej inicjatywy.

Z pozdrowieniami dla wszystkich Stanisławów! Coby nam się udało kiedyś to razem zatańczyć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz